Obserwatorzy

środa, 17 maja 2017

Ognisty maj pełen słonecznego żaru

Przynajmniej tak powinno być, ale niestety ten rok nas nie rozpieszcza słonecznym żarem (przynajmniej u nas w Gorzowie jak do tej pory ciepłych dni naliczyłam cały jeden)
Dlatego wdzięczna jestem Danusi za wywoływanie ognia tematem majowej zabawy kolorystycznej :-)
Żeby jeszcze bardziej wzmocnić zaklęcia postanowiłam użyć wszystkich trzech ognistych kolorów. 
I tak podstała zdobiona na bogato ramka do lustra.


Kiedy zaczynałam ozdabianie tej ramki nie myślałam o tym, że zrobię ją w ognistych kolorach. Moim celem było testowanie foremek i gliny która najbardziej nadawałaby się do odcisków.


 Nawet do końca nie wiedziałam co z ego zrobię


Ramka to front szuflady z wyciętym otworem w środku.
Jak już wszystkie dekory znalazły swoje miejsce całość pociągnęłam czarną bejcą i zaczęłam malować farbą kredową Vittorino w kolorze vintage.


 I dopiero jak pomalowałam na biało przyszło mi do głowy, że do będzie idealna rzecz na kolorową zabawę u Danusi.
Bo, że to będzie rama do czegoś pomyślałam od razu jak zaczęłam przyklejać foremki i że to będzie rama postarzana również.
A, że plany są po to żeby je zmieniać to stwierdziłam, że ogniste kolory jakie mamy w miesiącu maju są idealnym zestawem do zrobienia postarzających efektów.
Tak poszły w ruch odcienia żółte: kwaśna cytryna, vanilia, nowy kolor musztarda sarepska no i oczywiście czerwony.
Kwaśna cytryna poszła na pierwszy ogień i pomalowałam niż całość, a następnie zaczęłam ciapać pozostałymi kolorami.


Tak wyglądała ramka po naciapaniu ognistych kolorów przed położeniem patyny. Na zdjęciach niestety kolory wychodzą bardziej jak białe niż żółte.


Żeby bardziej wzmocnić blask ognia pozwoliłam sobie dodatkowo użyć złotej farby.


Na koniec pozostało tylko postarzanie i patynowanie ramy.
Do patynowania użyłam czarnego wosku, bordowego (dla wzmocnienia czerwieni i odrobinę brązowego.
Pozostało już tylko wstawić w ramę taflę starego lustra i ognisty temat gotowy :-)








W mojej szafie kolor czerwony jest bardzo mile widziany:-) Pomarańczowy to tylko w owocach, a jeśli chodzi o żółty to uwielbiam i na sobie i na meblach, ale ze względu na dokuczliwe muszki eliminuję do niezbędnego minimum.

W kwietniu poszłam na łatwiznę i zrobiłam w końcu naszyjnik na naturalnych pereł, które leżały w szufladzie i czekały na swój czas. Temat zmobilizował mnie do ich wykorzystania, ale przez moje wyjazdy na śmierć zapomniałam napisać posta. Dlatego pokażę chociaż co takiego miałam dla Was przygotowane.



Pozostało już tylko dołączyć banerek Cyklicznych kolorków